Noszę się z zamiarem
opublikowania listopadowego stosu, bo urodzinowo książek troszkę Przybylo. Ale
nie mam siły. Od wczorajszego wieczora dusi mnie kaszek tak silny, że aż po
syrop poszłam do apteki. Stos będzie – niebawem…
Mam siłę wyłącznie na
podsumowanie listopada. Umknął mi jakoś ten miesiąc. Pamiętam pierwszego listopada i nagle Bach!
Mamy już grudzień. Magia czy co?
Przeczytałam 12 książek. W porównaniu z Glogerami czytającymi pięć
razy tyle, wypadam słabo. Żeby nie powiedzieć marnie i hańba mi. Więc w tym
miesiącu średnia mi nieco spadła. Bywa! Obyw
grudniu było lepiej.
Lamiłam się też jeśli chodzi o
kryminały. Tylko jeden Agatowy? Nie wiem co ja z czasem wolnym robię…
Wypadałoby napisać coś o
książkach słabych… w sumie największe zastrzeżenia mam do biografii Donitza.
Ale to są tylko zastrzeżenia. Bo ogólnie książka dobra, tylko specyficzna.
A najlepsze książki? Jeśli
miałabym wybierać, największe szanse miałaby „Wędrówka przez Słońce”, „Znachor”, „Trzy młode pieśni” i „Anna Karenina”. No i
dorzuciłabym „Nic nie trwa wiecznie” i teraz pytanie – jak zdecydować?, mamy
klasykę, literaturę obcą, literaturę polską, współczesną, czytadło, temat
ciężki… wszystko. A ja na jurora się nie nadaję. Dlatego te książki są dla mnie
książkami listopada.
W grudniu chciałabym przeczytać
trzy Agaty, jedną mam zaległą, a dwie stoją na półce i są w świątecznej
tematyce. Wiec do makowczyka będą jak znalazł.
I tu właśnie jest problem. Wszędzie spływa na mnie świąteczna komercja a
ja nie czuję Magii Świąt. Chociaż spadł śnieg… Tata dostał skierowanie do
sanatorium, na same święta i przecież nie odmówi. Kurcze raz już w Wielkanoc Go
nie było. Dodatkowo Brat też raczej nie przyjedzie. A przecież Święta to nie
kolorowe światełka(moje zresztą chyba się spaliły), choinki, śpiewające elfy,
tylko bliskość z tymi których kochamy. Porządki świąteczne mnie nie miną, ale
już do pieczenia mam mniejszy zapał. Piec się powinno dla tych których się
kocha… kocham Mamę, ale Ona tak jak ja, woli piec i nie przepada, za masowym
objadaniem się łakociami. Tyle dobrego, że chociaż troszkę wyśpię się na dużym
łóżku zamiast na mojej pryczy.
Na razie dzięki chorobie mogę na
legalu poczytać, bo nie mam siły, nawet na wypakowanie mądrych ksiąg z torby….
Czekam na stos i kurcze kuruj się, to nie żarty. Coby ci w jakieś insze paskudztwo nie przeszło.
OdpowiedzUsuńJako dziecko łapałam nałogowo zapalenie oskrzeli. teraz żlopię syrop i mam nadzieję, ze z tego wyrosłam.
UsuńJa też choruję:( Ale o leżeniu mowy być nie może przy trójce dzieciaków:D Kuruj się,kuruj. A na kaszel bardzo dobre jest ACC 1000 w saszetkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
chyba jutro pójdę po to acc, bo syrop już prawie wygulgałam(głupawka po etanolu była maleńka :P ) a efektów zero. Nic jeszcze jutro popróbujemy...
UsuńPrzeczytałaś 12 książek i jeszcze ci źle?! Ja przeczytałam jedynie 3! (i kto tu może mówić o hańbie :P). Co do zdrowia to kuruj się kuruj! Coś czuję, że przez/dzięki tej chorobie przeczytasz duużo książek :D
OdpowiedzUsuńno w porównaniu z niektórymi to bida z nędzą....
UsuńJak się dam przekonać, że nie tylko ja mogę robić coś w kuchni. Chociaż dziś w nocy mogę poczytać, taki mam ucisk w oskrzelach, że nie wiem czy coś pośpię.
E, no wiesz, 12 książek to bardzo dużo. Ale - liczy się jakość czytania, nie ilość. Niech sobie inni czytają po 300;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że ktoś o tym jeszcze pamięta. Mam wrażenie, że dziś idzie się tylko na ilość. Dobrze, że są normalni blogerzy
UsuńDuzo zdrowia zycze!
OdpowiedzUsuńnie dziękuję
UsuńPowoli już magię świąt zaczynam odczuwać. Śniegu trochę brakuje w centralnej Polsce, ale mam nadzieję, że do Wigilii napada :) Współczuję, że tata wyjeżdża akurat w same Święta :(
OdpowiedzUsuńWyjeżdża chwilę, przed Świętami, ale na Wigilii Go nie będzie... dziwnie na samą myśl. Kto mi będzie truł cały wieczór, żeby na wszelki wypadek budzik na pasterkę nastawić, kto bramę będzie przypinał?
UsuńMoim zdaniem poszło ci bardzo dobrze! Ja w listopadzie chyba 3 książki przeczytałam...
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mnie listopad tak przeleciał?
Usuń12 książek to mało?? Zazdroszczę czasu i chęci. U mnie ostatnio bardzo słabo w kwestii książkowej. Bardzo mi z tym źle i trzeba podciągnąć statystyki.
OdpowiedzUsuńChęci są niezmiennie, gorzej z czasem - niestety.
UsuńTrzymam za Ciebie kciuki.
12 książek to przecież bardzo dobry wynik. Sama przeczytałam o jedną więcej i jestem zadowolona z wyniku. Przecież to nie wyścigi, kto przeczyta więcej. Ważne, żeby w ogóle czytać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak zbliżające się święta będą dla Ciebie udane, że w końcu poczujesz tę magię.. :)
Pozdrawiam
Magię poczuję pewnie w Wilgilię, gdy zapalą się lampeczki, puszczę tradycyjną kasetę z kolędami w wykonaniu scholi, która liczy sobie już ponad 10 lat(a ja niezmiennie młoda :P) później hiszpanskie kolędy puszczę :P i pójdę na Pasterkę, zeby śnieg był!!
UsuńA wcześniej będzie preludium, szorowanie porcelany rodowej, wypieki, cała krzątanina...
Jasne, ze czytanie to nie wyścigi, ale mam wrażenie, że trochę czasu zmarnowałam.