Sztuka uprawiania róż z kolcami to pogodna i mądra opowieść o więzach rodzinnych, przyjaźni i prawdziwej pasji, która pozwala rywalizować z najlepszymi.
Gal to przewlekle chora na nerki nauczycielka biologii, która ma nietypowe hobby: krzyżuje z powodzeniem rzadkie i piękne odmiany róż. Wszystko się zmienia, gdy w jej poukładanym i nieco nudnym świecie ląduje niespodzianie jej nastoletnia siostrzenica, spragniona rodzinnego ciepła i poczucia bezpieczeństwa.
Nagle okazuje się, że nie wszyscy ludzie wokół Gal są jej wrogami – być może ona sama pokazywała im tylko kolce. Powoli, krok po kroku świat pokazuje swoje jaśniejsze oblicze: jest szansa na zwycięstwo w zawodach hodowców, pogodzenie się z siostrą, a nawet na miłość.
Bywa, że książka mnie zawodzi. Czytam
super, pozytywne recenzje i ten zawód
jest jak policzek. Nie czuję się wtedy oszukana, bo przecież odbiór książki to
subiektywna sprawa. Jest mi wtedy po prostu smutno. Dlatego tym szczęśliwsza jestem, tym bardziej
doceniam takie książki jak ta. Leży sobie cierpliwie na półce, książka z
przypadku. Nie woła mnie, wprawdzie czytam pozytywne opinie, ale intuicja
uśpiona przesileniem wiosennym, jest w ramionach Orfeusz i milczy. A mi jest
potrzebna książka do torebki. W biegu porywam „Sztukę uprawiania róż z kolcami”
i ta książka ratuje mi dzień, ratuje mi samopoczucie. Zamiast przeżywać
usunięcie ósemki z która się tak zżyłam, odpływam w świat pachnący różami,
oszałamiający barwami.
Gal – nie pierwiastek chemiczny,
nie Gall Anonim, ale bohaterka książki Galilee Garner, zawodowo – nauczycielka biologii
w prywatnej, katolickiej szkole. Z pasji – hodowca róż. Od dziecka ciężko
choruje, nieodpowiednio zdiagnozowane schorzenie z którym się urodziła,
spowodowało iż od dziecko spędzała długie okresy w szpitalu, na dializach,
modliła się o przeszczep i żyła na drakońskiej diecie z licznymi ograniczeniami. Ma prawie
czterdzieści lat, w gruncie rzeczy jest samotną kobietą, dla której róże, ich
hodowla są całym światem. Gal jest bardzo specyficznym człowiekiem, bardzo
trudnym w obejściu. Aspołeczna, bardzo autorytarna, przekonana o własnej
nieomylności, momentami agresywna. Po prostu odstrasza ludzi od siebie. Ma
jedną przyjaciółkę, którą też traktuje często bardziej jak szofera, służącą i
jest dla niej również niesympatyczna. Każda próba zwrócenia jej uwagi,
zasugerowanie iż mogłaby coś zmienić, oznacza wybuch. Gal odbiera to jako
personalny atak i przystępuje do kontrataku.
Nie jest to osoba z którą każdy z
nas chciałby się zaprzyjaźnić… Wiem, że w większości recenzji przeczytaliście
pewnie to porównanie, bo nasuwa się samo. Gal jest jak róża, która odstrasza
kolcami, wysyła jasny komunikat „Nie zbliżaj się do mnie”. Ale bezsprzecznie
nie jest jednoznacznie złą postacią, na pewno pasja którą ma w sobie jest godna
podziwu. Gal jest bardzo zwyczajną kobietą z wieloma wadami, które po prostu „walą”
po oczach. Przez to jest mi bliższa, rzadko zdarza się, że Głowna bohaterka
jest tak irytująca i szczodrze obdarzona negatywnymi cechami, Gal jednak się zmienia, ewoluuje – bowiem jej
zmiany są powolne, niezauważalne. Ubogacają ją ludzie których spotyka, rozmowy które
odbywa, nawet ciosy które dostaje od losu, również wnoszą coś cennego do jej
życia.
Wzruszyła mnie ta książka,
popłakałam się na całego, ale to znowu były łzy oczyszczające. Tę książkę,
można odczytywać na różnych płaszczyznach, wbrew okładce nie jest to poradnik hodowcy róż chociaż i tego można się nauczyć, a przynajmniej zainteresować się
tematem), nie jest to poradnik jak żyć(chociaż czytając o perypetiach Gal można
wysnuć ważne wnioski), chociaż książka jest wydana przez takie a nie inne
wydawnictwo nie jest to książka epatująca
Bogiem, wiarą. Można było tu dosłownie zalać czytelnika katolicyzmem,
ale autorka bardzo zgrabnie sobie poradziła z tematem. Jeśli ktoś nie chce
dostrzec religii w tej książce, to jej nie zauważy, bardzo taktowna historia.
Jestem pod dużym wrażeniem tej
książki, nie tylko dlatego, że się popłakałam, ale dlatego, że skłoniła mnie do
wielu refleksji. To jest książka o codzienności o zwyczajnym życiu z bagażem
tragedii o której zwykły człowiek boi się nawet pomyśleć, żeby nie zapeszyć,
żeby nie wywołać wilka z lasu. A jednak ta choroba, ta specyficzna codzienność
z wymierzonymi kubkami wody, z codziennością odmierzaną dializami, jest
opisana, tak jakby było to coś normalnego, coś – czego doświadczył każdy.
Autorka nie wzbudza w czytelniku poczucia winy, że oto jest zdrowy, a ktoś na
świecie cierpi. Nie! Owszem czytelnik może docenić swoją dobrą kondycję
zdrowotną, zastanowić się czy użalanie się nad drobnymi problemami nie jest niewdzięcznością,
ale ta książka dostarczy pozytywnych przeżyć, owszem i wzruszeń, ale czytelnika
nie powinna zdołować.
To jest bardzo dobra, pożyteczna
i ciekawa książka!
Kasiek, już się wystraszyłam, że Ci się nie spodobała i pojazd będzie. Dobrze, że są takie książki, które oczyszczają, które zmuszają do refleksji nad życiem i które zapadają w pamięć na długo :)
OdpowiedzUsuńTaka była idea tej recenzji, początek miał zaintrygować i zmylić :D
UsuńOooooo..... właśnie piszę recenzję tej książki i moja opinia niemalże w 100% pokrywa się z Twoją. Bardzo mądra (w taki nienachalny sposób) książka.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :))
Cieszę się, że Nasz opinie się zgadzają :D ale to i książka, którą trudno odbierać inaczej, chociaż każdy inną lekcję może zapamiętać.
UsuńKsiążka bardzo wartościowa, wzruszająca i godna polecenia - z tym się zgadzam... A na taką nie wyglądała :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej widzę to ksiązkę, a u mnie stoi na półce i czeka na maj, aż w koncu znajdę czas, aby coś w spokoju poczytać :) Książka wydaje mi się godna uwagi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Też się przy niej prawie poryczałam - przy końcówce.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna powieść.
Podziwiam Gal z całego serducha.
Uściski :*
Ja ją podziwiam za te cechy których ja nie mam i pewnie mieć nie będę...
UsuńA ja poryczałam się na całego przy maskotce pingwinkowej.
Jestem zachwycona tą książką :). Urzekła mnie ta jej "inność" - żadnych utartych schematów, ciekawa tematyka, nawet "życie" róż mnie zafascynowało! I Gal polubiłam, mimo jej charakteru. No i również wzruszyłam się tu i ówdzie. Bardzo fajna lektura, nic, tylko polecać!
OdpowiedzUsuńCzyli w sumie taki trochę wyciskacz łez, wnioskuje po recenzji i komentarzach :) Nawet ciekawie to brzmi, w tym tygodniu to już któraś z kolei opinia o tej książkę, na którą trafiam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie :P ja nie spodziewałam się, że się popłaczę, ale w jednym momencie, czy dwóch nie wytrzymałam. Więc do wyciskacza łez jeszcze brakuje :P
UsuńCzytałam, bardzo mądra książka, niesamowita historia, bardzo silna kobieta!
OdpowiedzUsuń