Latem 1939 roku Zosia marzyła o lepszym życiu. O tym, by się na dobre wyrwać z biedy warszawskiego Powiśla, zdobyć wykształcenie i spokojną przyszłość. Prawie się jej udało. Prawie. Ostatecznie jednak wszystko poszło nie tak. I to nie tylko za sprawą wojny, która zastała ją w majątku ziemskim na Wołyniu, do którego wkrótce wtargnęli Sowieci. Przede wszystkim podjęła jedną złą decyzję, która zaważyła na całym jej życiu. Może to skutek klątwy rzuconej na nią jeszcze przed wojną? Zosia przeciwstawia się złu, uzbrojona jedynie w miłość. Do swojej córki, do wypróbowanych przyjaciół i... do tajemniczego mężczyzny o oczach anioła, którego wojna zamieniła w demonicznego mściciela. Czy to wystarczy, by wygrać i rozwiązać zagadkę przeznaczenia? A jeśli tak, to czy można cofnąć fatum? I jaka jest tego cena?
Z tymi pytaniami, w ogniu płonącej Warszawy, w uścisku powojennego terroru, w cieniu rodzinnych tragedii, w gorączce uczuć i labiryntach raczkującego kapitalizmu, zmierzyć się będzie musiała nie tylko Zosia, ale także jej córka, a potem wnuczka. Znalezienie właściwej odpowiedzi zajmie im siedemdziesiąt pięć lat.
Wygrana książki „Trzy odbicia w
lustrze” była dla mnie wielką radością. Bardzo zależało mi na tej książce, coś
mnie ciągnęło, chociaż ani autora nie znałam, ani fragmentów nie czytałam, a na
okładce różne cuda są napisane. Książka przyszła wczoraj, czytałam akurat Jodi
Picoult, niestety słabszą książkę, która za nic nie mogła mnie wciągnąć i znowu
miałam czytelnicy kryzys. Od niechcenia przeczytałam pierwszą stronę i chociaż
do pracy zabrałam do pracy Jodi, to nawet jej nie wyjęłam. Zbigniew Zborowski przykuł
mnie do swojej historii.
Prolog to współczesność, nieprzytomny
mężczyzna, zatroskana kobieta z poczuciem winy i tajemnica kryjąca się w dłoni mężczyzny.
To z powodu drobiazgu, który trzyma w zaciśniętej dłoni ryzykował życie i wciąż
nie wiadomo czy wyjdzie jeszcze na prostą.
Saga rodzinna zaczyna się w roku
1939, jest lato młodziutka Zosia, studentka polonistyki, przyjeżdża na Kresy,
by wakacyjnymi korepetycjami zarobić na dalsze studia. Dola guwernantki nie
jest bardzo ciężka, a wyjazd staje się wręcz rajski, gdy na wakacje wraca syn
dziedzica Adam, rodzące się uczucie staje się osłodą trudów towarzyszących
niesieniu kaganka oświaty. Zosia poznaje inny świat, bogaty, wesoły, ale takie zachłyśniecie
będzie ją drogo kosztowało. Nieślubna
ciąża, w przededniu wybuchu wojny jest ostatnią rzeczą, której mogłaby pragnąć,
życie Zosi zmienia się diametralnie. Wybuch wojny odcina ją od rodziny w
Warszawie, zostaje na Kresach, które są coraz bardziej niespokojne, gdyby nie
obecność pewnego mężczyzny łatwo mogłaby się załamać. Wojna przetacza się
dookoła Zosia wychowuje córkę – Wandę, tymczasem UPA zaczyna swoje pogromy,
Zosia musi uciekać. Postanawia przedrzeć się do Warszawy. Stolica – zupełnie inna
jest niebezpieczna, jak dżungla, na horyzoncie gromadzą się chmury powstania,
koszmar Zosi dopiero się zaczyna.
Wanda to nieślubna córka Zosi,
urodzona już w wojnę, wychowuje się w atmosferze strachu. Z matką kojarzy
zabójstwa, krew, horror, nie dociera do niej, że matka ratowała ich życie.
Dopiero powojenna rzeczywistość Ziem Odzyskanych przynosi dziewczynie spokój.
Wanda odnajduje się w socjalizmie, nowy ustrój trafia do niej i znajduje w
dziewczynie wierną wyznawczynię. Matka jest wrogiem, więc na fali młodzieńczego
buntu dziewczyna popełnia błąd za błędem, które zaważą na jej życiu.
Ania, córka Wandy, kobieta sukcesu,
ale nieszczęśliwa w miłości, według Zosi ma to związek z klątwą jaka została rzucona,
jeszcze przed wojną. Dziewczyna w to nie wierzy, tworzy swój świat, rozkręca
nowe interesy, a jednak ciągle czegoś jej brakuje. To coś odnajduje
przypadkiem, ale wydaje się, że faktycznie coś chce przeszkodzić w jej
osobistym szczęściu.
Gdy dokładnie wczytałam się w opis z okładki
trochę się przeraziłam, nie lubię wątków paranormalnych, kłóci mi się to z
realizmem, zgrzyta mi to. Na szczęście autor bardzo sprawnie wplótł te wątki,
one nie są pierwszoplanowe, przewijają się w tle, jak subtelny motyw muzyczny.
Zbigniew Zborowski pokazuje nam sagę
rodzinną idealną, pełną uczuć i dynamiczną. Nie sposób się nudzić. Bohaterki są
wielowymiarowe, momentami jesteśmy na nie wściekli, po to aby za chwilę im współczuć,
bo przecież nikt nie podejmuje zawsze decyzji idealnych.
Wiem, że nie jestem jedyną, którą
książka zachwyciła, ona jest jak mocna kawa, w południe, chce się ją sączyć i
delektować się nią. Życzyłabym sobie więcej książek tak dobrych i
poruszających.
Łezka w oku się kręci, są wzruszenia.
Polecam!!
Widzialam juz kilka bardzo pozytywnych opinii, wiec sobie kupilam przedmikolajkowego ebooka. Ciekawe tylko, kiedy sie do niego zabiore...
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, bo debiut autora był horrorem, a tu nagle saga rodzinna? W każdym razie muszę poznać twórczość Zborowskiego, wszyscy chwalą jak dotąd, więc raczej się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że 'Trzy odbicia w lustrze'' przypadły Tobie do gustu. Pan Zbigniew to obiecujący pisarz i mam nadzieję, że niebawem wielu czytelników się o tym osobiście przekona.
OdpowiedzUsuńJak widzę słowa "saga rodzinna", to mi się włącza światełko "chcę koniecznie":)
OdpowiedzUsuńJa również wygrałam tę książkę:)) narazie odkładałam ją na później, ale widzę, że muszę znacznie przyspieszyć jej kolejność w czytaniu;)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała, za szczegółowość i realizm :)
OdpowiedzUsuńTę książkę mam jeszcze przed sobą, ale czytałam debiut Zborowskiego i już wtedy wiedziałam, że ten pan potrafi dobrze pisać. :)
OdpowiedzUsuńKolejna książka dodana do mojej długaśnej listy :) Zastanawiam się kiedy przeczytam te książki z listy... chyba na emeryturze :P
OdpowiedzUsuńKolejna książka dopisana do mojej długaśnej listy :) Zastanawiam się kiedy ja to wszystko przeczytam...chyba na emeryturze dopiero :)
OdpowiedzUsuń