Liczbę roślin warzywnych uprawianych na świecie szacuje sie na około 250 gatunków, z czego w naszym kraju znane jest tylko około 50. Z tych względów warto wprowadzić i spopularyzować gatunki dotychczas mało znane, które odznaczają się wysoką wartością odżywczą i z powodzeniem mogą być uprawiane w klimatyczno-glebowych warunkach naszego kraju.
Niektóre z tych gatunków, na przykład pasternak czy soczewica, bardzo często gościły na stołach dawnej Polski. Były składnikami wielu naszych tradycyjnych regionalnych potraw, do których obecnie tak chętnie wracamy.
W niniejszej książce podano wskazówki i przepisy na potrawy z nich, co może być przydatne dla gospodarstw agroturystycznych.
Mam nadzieje, że moja praca przyczyni sie do upowszechnienia uprawy warzyw o wysokich walorach smakowych i dietetycznych i wzbogaci nasze jadłospisy
Przeleżała u mnie ta książka długo,
bez recenzji. O dziwo nie dlatego, że nie chciało mi się jej czytać, tylko
dlatego, że częstowałam się nią po kawałku, oszczędzając jak ulubione ciasto.
Teresa Lewkowicz-Mosej stworzyła
książkę niby to kucharską, bo przepisów w niej sporo, ale również świetne
dzieło popularnonaukowe, które czyta się z ogromną przyjemnością.
„Zapomniane warzywa”, pierwsze co
rzuca się w oczy to fantastyczne wydanie, piękna twarda oprawa, szycie,
doskonały papier i dbałość o szczegóły. Autorka przedstawia nam, mniej znane
warzywa, robi to w taki sposób, że książka ta wygląda jak skrzyżowanie zielnika
naszych babć, z tradycyjną książką kucharską typu „Kuchnia polska”. Od czasu do
czasu trafimy na zdjęcie potrawy. Tutaj postawiono na tekst, co mnie cieszy, bo
wczoraj przeglądałam w empiku, książki kucharskie, ceny bajońskie a książka
przypomina raczej album fotograficzny. Ja wiem, że jemy oczami, ale litości!!
|
czepiać się nie można... |
|
książka jest przepięknie wydana |
Zaraz jak tylko książka dotarła do
domu, z Mamą siadłyśmy i zaczęłyśmy przeglądać te zapomniane warzywa. Z chęcią
poczytałabym opinie innych, bo w moim regionie nie wszystkie warzywa z tej
książki odeszły w zapomnienie. Nie mogę sobie wyobrazić domu, zimy bez rzeżuchy
na talerzyku, lato i wakacje mają smak bobu, który w domu uwielbiamy i bywają
okresy, że garnek z bobem nie schodzi z kuchenki(chociaż my nie dodajemy
masła). Zdarzają się lata, że hodujemy ów bób w ogródku. O ile pamiętam dynię
makaronową, znoszę w pocie czoła z samego końca ogrodu(nie rozumiem dlaczego
Mama sieje ją na samym końcu i później trzeba tachać z tak daleka). Manna
oczywiście wciąż króluje, chociaż ja się do niej wciąż nie przekonałam.
Ale już na ten przykład o rodzynku
brazylijskim nie słyszałam, chociaż nazwa miechunka już mi coś mówi. Ta książka
to kopalnia ciekawostek, nowych wiadomości, które porwą każdego pasjonata
gotowania, skoro zaciekawiły mnie, z zamiłowania cukiernika, nie gotowacza : p.
W książce nie znajdziemy TYLKO
przepisów. Autorka przybliża Nam każde warzywo, pisze o jego historii, regionie
skąd pochodzi, o tradycjach kuchni polskiej związanych z danym warzywem. Czyta
się to wszystko wspaniale… ja muszę na wiosnę zmobilizować się i ograniczyć
pieczenie na rzecz gotowania i to właśnie z tradycyjnych warzyw. W końcu
mieszkam na Podkarpaciu, bastionie tradycji… u nas jak w Shire, zmiany zachodzą
tak wolno, że czasami nawet wcale nie przychodzą. U nas ta kuchnia wciąż jest
tradycyjna.
A ja teraz zabiłabym za pierogi z
jagodami, albo za bób : D
Mam trzy takie książeczki Lewkowicz. Bardzo fajnie wydane (z wyd. M) i zawierają mnóstwo ciekawostek.
OdpowiedzUsuńwidziałam tę książkę - kiedyś ją kupię
OdpowiedzUsuńU nas też bób jest latem częstym gościem:)
OdpowiedzUsuńCześć. :)
OdpowiedzUsuńRównież jakiś czas temu kupiłam tę książkę. Ale leży u mnie pośpiesznie przejrzana, nie przeczytana. Zastanawiałam się po co ją w ogóle kupiłam. Teraz już wiem po co. :) Po to, żeby ją przeczytać - dzięki Tobie, i o niej nie zapomnieć.
Ja posiadam akurat książkę pani Lewkowicz-Mosiej o owocach, ale o tych warzywkach też chętnie bym poczytała. Podejrzewam też, że mojej Mamie mogłaby się ta książka spodobać. Swoją drogą piękne wydanie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńJa też z Podkarpacia :D
Ostatnio często przychodzi mi ochota na takie książki wiec mogłabym ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych
Ależ mi narobiłaś chęci na tę książkę;) muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe miejsce, zapraszam do mnie !
OdpowiedzUsuń