Od kiedy tylko czucie mi wróciło, testuję zimowe woski z YC. Niestety jakoś tak na sucho mało co mnie zachwyciło a i po odpaleniu, wcale nie jest lepiej, albo słabo czuję(może jeszcze wciąż katar), a może wadliwe woski? Nie wiem. Ciężej opisuje mi się zapachy. Kryzys.
Od dzieciństwa wpajano mi miłość do brzóz, tam gdzie mieszkam przytulanie się do tych drzew jest normalne. A jeden z absztyfikantów Mamy wysłał Jej romantyczny list na korze z brzozy napisany(kiedyś Panowie mieli fantazję).
Na sucho wosk nie kojarzył mi się z brzozą(chyba, że tylko wizualnie). Przez folię na sucho pachniało męsko i już myślałam, że się przełamię i może skuszę na świecę... po odpakowaniu zapach był mocniejszy, bardziej intensywny, nadal baaardzo mi się podobał.
Wosku wrzuciłam, nawet sporo, chciałam mieć pewność, że tym razem wszystko poczuję... Odpaliłam i czekałam. Długo, aż w końcu poczułam jeszcze intensywniejszą woń. Wosk jest zdecydowanie z kategorii męskich zapachów, ale ma jakąś gryzącą nutę, jak taka tania woda po goleniu. Ta nuta nie jest bardzo upierdliwa, nie przeszkadza aż tak, a nawet ulatnia się w miarę palenia, ale jednak świecy z tego nie będzie. Producent obiecywał nam zapach brzozowej kory(jestem skłonna uznać) i nuty opadłych liści, faktycznie jest jakaś wilgotna nuta. Gra wszystko w 80% są zgrzyty, ale dopalę ten wosk z przyjemnością.
Ja używam tylko kadzidełek i świec zapachowych, ale mam w planach też woski. Tylko, że ciężko je dostać...
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
Ja nie mogę używać takich rzeczy, wystarczy, że zapalę jakąś zapachową świeczkę i mama narzeka, że ją głowa boli, ale ten zapach brzozy mógłby być bardzo przyjemny:)
OdpowiedzUsuń