Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.To właśnie uświadamia sobie siedemnastoletnia Sky, kiedy spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją i wzbudza w niej emocje, jakich wcześniej nie znała. W jego obecności Sky odczuwa strach i fascynację, ożywają wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. Dziewczyna próbuje trzymać się na dystans – wie, że Holder oznacza jedno: kłopoty. On natomiast chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Gdy Sky poznaje Deana bliżej, odkrywa, że nie jest on tym, za kogo go uważała, i że zna ją lepiej, niż ona sama siebie. Od tego momentu życie Sky bezpowrotnie się zmienia.
Pamiętajcie, że na podróż brać
należy dwie książki. Bo jedna się kończy i można płynnie przejść do następnej.
Chociaż o Hopeless następuje zjawisko pożądane po każdej dobrej książce, czyli
kac książkowy. Hopeless czytałam wczoraj wieczorem i nie zważałam na zmęczenie
po podróży – więc w nocy, a następnie – ponieważ P.T. Pan M. wyjeżdżał do sanatorium,
od 4.30 dziś. Ani mi w głowie był sen. Była historia!
Po kilku entuzjastycznych
wspominkach napaliłam się na tę książkę okrutnie. Później bałam się, że skoro
takie mam oczekiwania, to z ich wyżyn, zlecę w czeluści Hadesu, a upadek będzie
bolesny. No, ale – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – jak mawia klasyk.
Sky jest adoptowanym dzieckiem.
Od trzynastu lat wychowuje ją nieco szalona Karen. Karen jest weganką, nie
uznaje zdobyczy techniki, typu telewizor, komputer i internet i uczy córkę w
domu. Jednak jak każda nastolatka Sky chce swobody, pod wpływem przyjaciółki z
sąsiedztwa decyduje się na pójście do szkoły. Nie jest to zbyt dobry krok, bo
przyjaciółka jedzie na wymianę do Włoch, a Sky, trafia w sam środek dżungli.
Przyjaźniąc się z Six, Sky poznała wielu chłopców i ma niezbyt dobrą reputację.
A jaka jest amerykańska szkoła – wiemy z filmów. Sky poznaje w szkole chłopaka
z którym się zaprzyjaźnia, ale dopiero następne wydarzenia odmieniają jej
życie. Otóż na zakupach spotyka obłędnie przystojnego facet, na widok którego
nogi jej miękną, co jest dziwne, bo do tej pory nawet „kręcąc” z chłopakami
była obojętna. Tak jakby się zakochała. Niestety nic, czego dowiaduje się o
chłopaku nie napawa optymizmem, ale serce, mózg ciało są uparte i Sky gna w
stronę ognia i w stronę? Starożytni uważali, że samorozpoznanie nigdy nie
kończy się dobrze. Dopiero później było, że „prawda Was wyzwoli”. Ja będzie w
tym wypadku?
Mam kaca po tej książce… okazała
się tak poruszająca, jak obiecywały inne blogerki. Cieszę się, że po nią
sięgnęłam. Jest poruszająca, motylkowa. Z drugiej strony sporo tam seksu i zastanawiam się czy dałabym ją
Młodej. Wczoraj łaziłam z kolegą po Plazie i tak idąc na kawę rozmawialiśmy o
dzieciach, na co On skwitował, że Młoda ma już zupełnie inne zainteresowania i
że pewnie w wielu sprawach mogłaby być dla nas profesorem. Mnie wbiło w ziemię
i kazałam mu się wstrzymać, bo to jednak moje Dziecko. Jednak faktycznie nie
mam prawa uważać, że dla szesnastolatki ta książka będzie szokująca. Prędzej
zgorszy Babcię tejże ; - ) ale wolę Mamie tego nie sugerować, bo zgasi mnie
jakąś celną ripostą. Więc tak(nie
zaczynaj zdania od więc powtarzała profesor od Historii): faktycznie w książce
jest sporo opisów seksualnych igraszek nastolatków, ale już formalnie
pełnoletnich. Nie są wulgarne, nie zbliżają się nawet w stronę pornografii, czy
modnego ostatnio gatunku porno-literatury.
Bo ta książka jest o miłości, a
czy w naszym mniemaniu młodzi zbyt prędko idą ze sobą do łóżka? Odłóżmy
szkiełko i oko, skupmy się na sercu.
Autorka ma dar… bo pisze w taki
sposób, że nie sposób uciec od motylków. Uczucia bohaterów, są naszymi. Czujemy
ich ból, złość, rozgoryczenie i frustrację. To jest w książkach najważniejsze,
to że przeżywamy huragany uczuć i doznajemy słynnego katharsis. Konstrukcja
bohaterów, wielowymiarowa, złożona też jest bardzo istotna, ale tutaj autorka
trochę uciekła od tematu, bo nie rozwodzi się nad charakterami wykreowanych postaci,
a na pierwszy plan wysuwają się ich problemy.
Problemy, jest ich kilka… nie
będę Wam spojlerowała, odkryjcie to sami. Byłam zszokowana i do teraz ciągle ta
historia we mnie jest. Żeby się wyżyć musiałam coś upiec… ciężko mi po tak
emocjonującej powieści wczytać się w coś innego, wszystko jest jakby nijakie…
O co chodzi w tej książce? O
miłość, która jest nam niezbędna, żeby przetrwać życiowe huragany i burze,
kiedy ostatnie skrawki gruntu wysuwają nam się spod nóg.
Polecam!!
Ciągle przede mną, jednak czytam tak wiele dobrych opinii, że nie mogę się doczekać, aż sięgnę.
OdpowiedzUsuńWiem o czym mówisz, ja byłam okrutnie na nią napalona!
UsuńO miłości i to w dodatku u nastolatków, to ja się chyba raczej nie dam namówić:) Chociaż, nie powiem, zaintrygowało mnie to, że tak się dałaś wciągnąć. Szukać nie będę, ale może moja córka ją kiedyś dorwie i zapożyczy starej matce:D
OdpowiedzUsuńNiby o nastolatkach, ale uniwersalna. Skoro Matka ma córkę nastolatkę, to jeszcze nie jest taka stara ;)
UsuńMoże nie AŻ taka stara:) Jednak przeważnie rozterki nastolatek z książek dla młodzieży mnie nudzą a najczęściej bawią. Chociaż oczywiście zdarzają się wyjątki i już nie raz córka mnie namówiła do jakiejś swojej lektury, która mnie pochłonęła pomimo mojej starości:D
UsuńNo!!! Też się tego obawiałam, bo w pewnym wieku "dramaty" nastolatek, bawią. Ale ta książka jest inna - uniwersalna
UsuńUwielbiam kaca książkowego. To jedyny kac, jaki mi nie przeszkadza. Co więcej, jest bardzo pożądany. :P
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra.
Nie ma nic przyjemniejszego niż taki kacyk :))
UsuńZbiera wspaniałe recenzje:) pilnie poszukuję tego tytułu, muszę się przekonać osobiście czy mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńSzukaj!! Naprawdę warto
UsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki, i z każdą upewniam się, że warto do niej zajrzeć.
OdpowiedzUsuńBo bardzo warto. Za to kocham blogsfere, bez niej bym jej nie odkryła
UsuńCzytając tekst cały czas kręciłam potwierdzająco głową. No bo zgadzam się ze wszystkim co piszesz. Dla mnie jest ona rewelacyjna i długo nic jej nie przebije.
OdpowiedzUsuńWyglądałaś jak ten piesek z kiwającą główką w aucie ;)
UsuńPfff :P
UsuńPonad wszystko cenię sobie takie delikatne powieści o miłości. Nie, żebym była fanką romansideł - nie, nie, nie. Chodzi o wartościowe pozycje (a "Hopeless" wydaje się taką być), które subtelnie ukazują miłość, mówią o niej otwarcie, ale bez kiczu - niby banalne wymagania, ale spójrzmy na dzisiejszą literaturę... Słowem, jestem pod niesamowitym wrażeniem tego, że dziś potrafimy pisać o miłości w sposób, który oddaje jej wartość, a nie czyni z niej żenujących różowiutkich westchnień... ;-)
OdpowiedzUsuńRomans, romansowi nie jest równy. Ja akurat lubię ten gatunek i to bardzo, ale dla mnie właśnie ważniejsza jest ta subtelność, bo wtedy są motylki.
UsuńGdy książka jest za słodka, to jak z deserem, po prostu mdli :)
Też właśnie zrecenzowałam tę książkę na moim blogu :> I ją uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń