Uwaga! Będzie jeszcze zabawniej niż w serialu! Oto powieść o przygodach mieszkańców Wilkowyj!
Co może wyjść ze zderzenia amerykańskiego optymizmu z mentalnością mieszkańców typowej polskiej wsi? Mnóstwo nieporozumień, salwy śmiechu, a przy odrobinie szczęścia także romantyczne uczucie! Ranczo to zabawna historia Amerykanki Lucy, która zamieszkała w odziedziczonym po babci zrujnowanym dworku i próbuje przystosować się do życia na polskiej wsi, a raczej… dostosowuje wieś do swojej filozofii życiowej.
Powieść Ranczo to niezwykle zabawna, wnikliwa, a zarazem ciepła satyra na współczesną polską wieś i jej mieszkańców. Kultowe dialogi, duża dawka humoru i nowe wątki, które nie pojawiły się w telewizji.
Ranczo to jeden z najpopularniejszych seriali wszech czasów. Milionów widzów śledziły perypetie mieszkańców Wilkowyj. O wielkiej popularności serialu świadczy choćby to, że w marcu 2014 roku odbędzie się premiera 8 serii.
Jestem wielką fanką serialu, przynajmniej raz w roku robię maraton powtórkowy. Ostatni zapoczątkowałam z Przyjaciółką w zimie i niestety zbiegło się to z premierą powieści. Ponieważ już po pierwszym rzucie okiem widać było, że książka to przeniesiony na karty pierwszy sezon, stwierdziłam, że wstrzymam się, aż serialowe kadry wywietrzeją mi z głowy, aby cieszyć się lekturą, a nie tylko porównywać.
Minęło trochę czasu, ze śnieżnej zimy, zrobiło się upalne lato, a książka jakoś wlazła mi w ręce, czytałam ją do posiłków i przypominałam sobie sezon pierwszy. Bo wbrew zapowiedzi z blurba, nie jest śmieszniej niż w serialu, jest po prostu tak samo.
Do Wilkowyj, wsi na końcu świata, a przynajmniej na rubieżach RP przybywa z dalekiej, niemalże mitycznej, a na pewno mlekiem i miodem płynącej Ameryki Lucy - młoda, bardzo atrakcyjna kobieta, która wkrótce po tym jak rozpadło się jej małżeństwo i w pracy przestało się powodzić, postanawia odwiedzić rodzinne strony. W Wilkowyjach była jako mała dziewczynka, jeszcze za życia babci. Od tego czasu sporo wody w Bugu upłynęło, babcia nie żyje, dworek popadł w ruinę i nie przypomina już sielskiej krainy z lat dziecięcych.
Sielskie nie są Wilkowyje, typowo małomiasteczkowe, przeżarte korupcją, pijaństwem, przemocą domową i zabobonami. Świat idzie do przodu, a WIlkowyje tkwią gdzieś w okolicach średniowiecza. Lucy stanie się elementem barwnym i postępowym, a jej czyny sprowadzą jej wrogów w osobie wójta(władcy absolutnego) i jego bliźniaka konkurującego z nim - miejscowego proboszcza.
Fabuła jest barwna, małomiasteczkowe perypetie, z racji tego że znam je już prawie na pamięć z ekranu, nie bawiły, po prostu płynęłam przez książkę. Nurtem spokojnym i niczym niezmąconym.
Kołacze mi się pytanie, w jakim celu powstała ta książka. Rozumiem, że serial cieszy się ogromną popularnością, więc producenci po wcześniejszych stanowczych zapowiedziach, że to koniec, jednak wznowili i mamy już ósmą serię(miało być ile? 4-5?). Ci którzy widzieli serial, nie dowiedzą się raczej niczego nowego, Ci którzy serialu nie tolerują, raczej nie zainteresują się książką.
Nie zrozumcie mnie źle, czytało mi się książkę bardzo lekko, ale gdyby nie to, że wydałam na nią pieniądze już jakiś czas temu, nie wiem czy bym nie żałowała. Po prostu nihil novi
Serialu nie oglądam i nie oglądałam, a książkę mam na półce - mam nadzieję, że nieznajomość serialu pomoże cieszyć się lekturą ! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii. Jak przyjmiesz książkę, bez znajomości serialu :)
UsuńJa serialu nie oglądam, dlatego z chęcią przeczytałabym książkę.
OdpowiedzUsuńO jesteś jedną z nielicznych co nie dała się porwać Ranczu
Usuńpoczątkowe sezony serialu były bardzo fajne, a teraz chyb producenci troszkę idą na ilość, nie jest tak fajnie jak kiedyś
OdpowiedzUsuńOstatni bardzo mnie rozczarował ;/
UsuńMoja mama bardzo lubi serial, mi jakoś obojętny, raczej po książkę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńSerial był i bywa naprawdę niezły :))
Usuń