Północne Podkarpacie spowiły chmury(coś się jadzi w Sercu Śródziemia ;-) ). Jako, że dostałam nową dostawę wosków YC i to tą jesienną, mam okazję do testowania. Popijam herbatkę, raczę się dobrymi książkami i obwąchuję woski. Po ginger dusk, który na pierwszy niuch mnie przestraszył, przyszła pora na amber moon, wosk który stał się moją węchową miłością, oczywiście na sucho. Jak tylko powąchałam go przez folię uznałam, że jeśli zmienię zdanie i kupię świecę to na pewno będzie to ta. Nie tylko ze względu na ładny landszaft w którym brakuje tylko wyjącego, do tego bursztynowego księżyca, wilka.
Na pierwszy, suchy niuch wosk - jako już rzekłam - jest bardzo sympatyczny. Ciepły, miękki, jak kaszmirowy szal. Kojarzy mi się z perfumami, nie wiem kto z moich Najbliższych takich używał, budzą moje jak najlepsze skojarzenia. Bezpieczeństwo, spokój i ciepło domowego ogniska. Zacisze ramion w których chowałam się przed światem...
Wizualnie kojarzy mi się z dynią. Etykietka przykuwa wzrok i przenosi mnie nie wiem dlaczego na Alaskę, jakoś tak, iglasty pejzarz kojarzy mi się z tym odkupionym od Rosjan, mroźnym stanem. Pamiętam, że chodził za mną ten wosk od chwili gdym ujrzała go w zapowiedziach...
Wosk miał być połączeniem czaru bursztynowego księżyca(konia z rzędem i pół mojej biblioteczki za odpowiedź jak pachnie bursztynowy księżyc), z paczulą i drzewem sandałowym. Bursztynową nutę znajdziemy w jednym z moich ukochanych a child`s wish, zapach drzewa sandałowego lubię a z paczulą jest różnie.
Od początku zapowiadało się świetnie, ale...
Wielcy maniacy YC uważają, że a child`s wish pachnie słabo, niektórzy wcale go nie czują... Ja wyczuwam i wielbię. Tymczasem ukruszyłam przyzwoitą ilość wosku, odpaliłam kominek i... NIC. Wącham i wącham i nic. Nos prawie do kominka wpakowałam i owszem czuć i to ładnie czuć, ale czy mojego kulfona do niecki kominka muszę pakować? Zeźliłam się nieco i poszłam zrobić herbatę(czerwona - mango i papaja), pokręciłam się po pokoju i...
... no wreszcie coś czuć. Taki męski, zdecydowany zapach. Ciepły, tak jak na sucho, tylko bardziej otulający, znowu nasunęły mi się skojarzenia z kaszmirowym szalem, którym otulamy się w zimne wieczory. Wosk jest bardzo przytulny. Nie jest agresywny, nie dusi - jak zdarza się to niektórym męskim zapachom - on jest łagodny, bardzo przyjemny.
Podtrzymuję swoje stanowisko, jeśli kupię świecę z tej serii to na pewno będzie to ten zapach. CUDO!! Jesień mi niestraszna!!
Faktycznie, niekiedy te opisy producenta totalnie nic nie mówią, albo powodują wytrzeszcz oczu i pytanie: wtf? o.0 Bursztynowy księżyc, nie mogę :P
OdpowiedzUsuńWidziałaś kiedyś bursztynowy księżyc? Nie kumam, ale ja ze wsi jestem :P
UsuńTeż przyszło mi do głowy, że na tej etykietce tylko wyjącego wilka brakuje :D Będę testować Amber Moon jakoś w najbliższym czasie, zobaczymy jak mi się spodoba. Na sucho w sklepie przypominał mi Golden Sands od YC.
OdpowiedzUsuńHa!! Wielkie umysły :))
UsuńMmmmmm rozmarzyłam się :D
OdpowiedzUsuńNiedawno wypróbowałam ten wosk, więc wracam podzielić się wrażeniami. Faktycznie na sucho bardzo przyjemny. I faktycznie po odpaleniu nic nie czuć, chyba że z bardzo bliskiej odległości. Tyle dobre u Ciebie, że wyczułaś go po powrocie do pokoju. Kiedy ja poszłam zrobić sobie picie/jedzenie/już nie pamiętam co, niestety nic nie wyczułam. Dopiero po ponownym zbliżeniu się do kominka. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńMoże miałaś felerny wosk, to się zdarza
UsuńPrzecudnie pachnie ten wosk, też sobie zrobię zapasy, a może nawet zakupię świecę.
OdpowiedzUsuń