Czasami
tak sobie myślę, czy my sobie tą popkulturą nie robimy największej krzywdy.
Czytamy o tej miłości po grób, pożądaniu jak tsunami i zakochaniu, jak grom z
jasnego nieba. I szukamy niezwykłości. Jakby cudownością nie mogła być wspólnie
wypita herbata, uśmiech wieczorem, to musi być coś wow. O tych książętach
czytamy, później filmy co to piękni i namiętni i całują w promieniach
zachodzącego słońca, a z nieba leci konfetti i łopocze amerykańska flaga. Moim
zdaniem sporo kobiet potrzebuje silnego ciosu w potylicę tudzież wiadra zimnej
wody wylanego na głowę. Przewraca im się w głowie i same nie wiedzą czego chcą.
Czy taką sytuację obrazuje moje pierwsze spotkanie z Antoniną Kozłowską?
Powiem, że sprawa jest trudna, ale autorka wskakuje na szczyt podium, obok
Moniki Oleksy, jeśli chodzi o słowno-klimatyczne zaklinaczki.
Intrygująca powieść o miłości i trudnych życiowych wyborach.
Teresa ma pracę, męża i dwójkę dzieci. Jest szczęśliwa. Tylko czasami zastanawia się, czy z innym mężczyzną jej życie nie byłoby ciekawsze.Niespodziewanie upomina się o nią przeszłość. Przypadkowe spotkanie z Marcinem, jej młodzieńczą miłością, przywołuje wspomnienia i na nowo budzi wzajemną fascynację. Teresa staje przed wyborem: rzucić się w ramiona dawnego ukochanego i przekreślić ostatnie dziesięć lat, czy być dalej wierną żoną i zmagać się z ciągłym uczuciem niespełnienia?
Teresa
jest tuż po trzydziestce. Jej życie jest poukładane jak pudełko wiedeńskich
pralinek. Pracuje dla satysfakcji, bo mąż finansista zarabia na rodzinę. Mąż
ten sam od lat, mężczyzna wierny, również ułożony. Dzieci urocze, a jednak
Teresie czegoś brakuje. Gdy pewnego razu w tramwaju widzi znajomą sylwetkę,
odzywają się wspomnienia… Teresa wraca do czasów gdy była ledwie trzpiotką, świeżo
opierzoną studentką, kosztującą życie. Ścieżki jej i Marcina już raz się
splotły, to było szalone uczucie, które pcha człowieka by skoczyć ze skarpy i
lecieć, ku niebu, do gwiazd. Spotkanie po latach owocuje odnowieniem
znajomości. Nie baczą na to, że najbliżsi cierpią, bo żona Marcina właśnie
zachodzi w ciążę, a mąż Teresy wyczuwa ochłodzenie relacji, która w sumie od
dawna jest zbyt poprawna politycznie, miałka i nijaka(chociaż w kontekście
ostatnich politycznych swarów, chyba większość par, chciałaby aby ich pożycie
było tak emocjonujące). Teresa i Marcin zaczynają ryzykowną grę, bo czy
dojrzałość, dorosłość coś w nich zmieniła? Czy potrafią stworzyć coś głębszego
niż fizyczna fascynacja? Zwłaszcza, ze stawką w tej grze nie jest tylko ich
serce, ale spokój i szczęście ich rodzin.
|
pada, zimno, rano i w pociągu nie grzeją |
Od
razu muszę zaznaczyć, że książkę czyta się fantastycznie. Autorka pięknie
operuje słowem, tworzy bardzo realistyczny klimat. Nie znam Warszawy, a jednak
czułam atmosferę, wyobrażałam sobie miejsca, przystanki. Autorka jest cudownie
liryczna, pisząc jednocześnie w taki sposób, że bohaterowi są wielowymiarowi.
Mam tak naprawdę wielki problem z ich oceną, bo chyba największą sympatię
obudziły postacie drugoplanowe, które mają najwięcej do stracenia w całej tej
sytuacji.
Powiem
Wam, że ja mam problem z taką fabułę, bo ciężko skonstruować bohaterkę
niezadowoloną z życia, żeby ona nie była totalną idiotką, której chce się
zmienić konstrukcję twarzoczaszki. Już bardziej mam ochotę dotelepać Marcina,
Teresę lubię, chociaż zwykle nie zadaję się z takimi osobami. Uważam za
moralnie naganne bieganie za facetami jak kotka w marcu i robienie krzywdy
mężczyźnie, który nas kocha. Powinno zamknąć się sprawy bieżące(widzicie –
wybrnęłam). Z drugiej strony rozumiem, że Teresa ma problem z rozeznaniem
swoich uczuć. Dlatego Marcin powinien oderwać. Powinien dostać nauczkę taką
solidną.
|
jaka miła odmiana |
Nie
dostałam w Lublinie Kukułki, więc
muszę sobie Autorkę dawkować!!!
A
Wam polecam, mądra książka, pięknie napisana!!!
Teraz ja zakrzyknę, "siostro!", bo to samo myślę o miłości. Od czasu do czasu mogę poczytać o jakiejś super romantycznej historii, ale w życiu wolę jednak spokój i codzienne chwile razem niż właśnie pocałunki przy wtórze oklasków czy inne tego typu elementy :P
OdpowiedzUsuńNatomiast co do książki to nie wiem czy się skuszę, chociaż jestem ciekawa jak się to wszystko bohaterom poukłada.
Musimy jakoś to pokrewieństwo zalegalizować ;)
UsuńA potem przypieczętować książkowymi zakupami :D
UsuńTej autorki jeszcze nie czytałam. Mogłaby mnie jednak zainteresować...
OdpowiedzUsuńzainteresuj się! Ja żałuję swojej zwłoki ;)
UsuńNie przepadam za czytaniem o miłosnych perypetiach;p Jednak napisałaś, że autorka czaruje słowami jak Oleksy i to wystarczy, żeby mnie do książki przekonać:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta książka jest inna, niż większość, to nie tandetny romans, a naprawdę głębsze studium
UsuńŚwietnie się czytało Twoją recenzję, więc i do książki przysiądę :-) Takiej powieści właśnie teraz potrzebuje, a wpadają mi w ręce same 'kolosy' emocjonalne i kartkowe :-)
OdpowiedzUsuńa książka jest miliard razy lepsza!!
Usuń