Jestem
starym Entem, wiem, że zaraz napiszecie, że to kokieteria, że się wygłupiam, że
ktoś kto nie ma trzydziestki nie może być stary. Ja jestem, mam starą duszę
Enta, który już długo żyje, wiele widział, patrzy na wszystko z chłodnym,
przepełnionym sceptycyzmem dystansem. Właśnie tak czuję się ja. Jednocześnie
jestem człowiekiem przywiązanym do zwyczajów, nie jest to przywiązanie tak
mocne jak przy zespole Aspergera, bo nie wpadam w furię, nie tłukę głową o
stół, ale od środka mnie rozsadza. Wszystko powinno być tak, jak było od czasów
moich pierwszych świąt, bo inaczej, to upadek obyczajów, psiejący świat itp.
Mój umysł nie przyjmuje do wiadomości, tego że ludzie umierają, przeprowadzają
się, a świat się zmienia. Nie rozumiem też dlaczego na Wigilię nie było śniegu,
ani paluchów z makiem. Na szczęście, w
tym zakresie w jakim panuję nad światem, nic się nie zmienia. Światełka zapala
się w Wigilię, a po Pasterce, czytam dopóki nie padnę. Dwa lata temu, bo
ubiegłorocznych świąt wolę nie pamiętać, zauroczyła mnie książka o pełnym
poezji tytule, A lasy wiecznie śpiewają
zaangażowałam się całą sobą, aby zachęcić jak najwięcej osób do przeczytania
tej książki. W moim odczuciu jest ona zapomniana, pomimo niedawnego wznowienia,
a jest tak klimatyczna, pięknie świąteczna, idealna na Boże Narodzenie bez
śniegu. Ta opowieść koresponduje z moją duszą starca, jest w niej słodka
melancholia, srogość północy, okrutne piękno przemijania. Jeszcze nie jest za
późno, aby uraczyć się dobrą lekturą. Zresztą!! Nigdy nie jest za późno na
dobrą książkę.
Walka z naturą...
Walka o miłość...
Walka o szacunek...
Na Północy trzeba umieć żyć!
W skutej lodem dziewiętnastowiecznej Norwegii ludzie mają twarde i dumne serca. Niełatwe życie regulowane jest przez rytm przyrody i wielowiekową tradycję szanowaną ponad wszystko. Czy ktoś stamtąd może pokochać miłością gorącą i szczerą, której nie złamią wichry losu?
Stary chłopski ród Björndal od lat słynie z męstwa i uporu, budząc strach i respekt pozostałych mieszkańców równiny. Zdobyte przez rodzinę bogactwo przyniosło władzę, ale sprowadziło też ludzką zawiść i zagrożenia, którym musi ona sprostać.
Nieodpuszczone grzechy z przeszłości nie dają spokoju. W tym surowym świecie członkowie rodziny muszą odnaleźć drogę do szczęścia i odkupienia nie tylko własnych win, ale także ich przodków.
Kultowa powieść skandynawska, która na długo zostaje w sercu! Przetłumaczona na trzydzieści języków, sfilmowana, sprzedana w ponad dwunastu milionach egzemplarzy.
Już
z pierwszą stroną przenosimy się na mroczą północ, w końcówkę osiemnastego
wieku. W Bjorndal od wieków żyje stary ród, zwykle dziedzic dochowuje się dwóch
synów. Rodzina ta budzi grozę w okolicy, swą zaciętością, bogactwem i pierwotną
siłą. Bjorndalowie są wyalienowani. Bójka na zabawie pogłębia to wyobcowanie i
zaważy na relacji z sąsiadami. Gdy ginie senior, tak jak godzi się mężczyznom z
tego rodu, w walce z niedźwiedziem, z plamą na boku, na gospodarce zostaje
dwóch synów, gdy jeden wraz z rodziną umiera w skutek zarwania się lodu,
jedynym dziedzicem zostaje Dag. Skłócony z okolicą, dobrze się czuje w lasach,
odczuwa coraz silniej samotność i kryzys wiary, w Boga, świat, w sens. Jego osy
splatają się z Teresą, starą panną, z zamożnego kupieckiego rodu, która ma żyć
na łasce krewnych. Dziewczyna pisze list do Daga, a finalnie się oświadcza i rusza na północ, do domu męża. Zaczyna się
nowy rozdział w życiu Bjorndal.
Ta
książka tchnie spokojnym pięknem. Magią słów, opisami odwiecznych rytuałów.
Świat się zmienia, ale te zmiany nie chcą przychodzić do Bjornald. Tam życie
jest powolniejsze, toczy się w zgodzie z
naturą. Ma pierwotny urok. Mężczyźni są zamknięci w sobie, surowi i pozornie
oschli, kobiety rządzą domem z elegancją, klasą, ale i nieustępliwością.
Wiem,
ze powtarzanie tej książki stanie się moją świąteczną tradycją, nie co roku, bo tyle jest książek, które
mają dla mnie urok i magię świąt, że niestety trzeba ten świąteczny czas
dzielić. No i rodzina też uzurpuje sobie jakieś prawa ;) żartuj – zasługują!
Kocham ich, bez bliskich święta są bez sensu.
A lasy wiecznie śpiewają
znowu mnie zachwyciły, znowu miałam łzy w oczach, znowu dookoła mojego serca
zrobiło się ciepło. Znów poczułam, że wierzę w świat, że to wszystko ma sens,
że warto walczyć.
Mam
nadzieję, że namówię Was do lektury tej pięknej powieści… Właśnie popłakałam
sobie nad drugą częścią. Polecam!! Dwa lata temu pisałam o tej książce TAK
Mam to samo wydanie (dostałam w zeszłym roku na urodziny)i sądzę, że jest to piękna i wartościowa książka.
OdpowiedzUsuńTa książka jest cudowna. Z chęcią sobie ją powtórzę
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym Twoim słowem! Ta książka jest cudowna, jedna z najwspanialszych lektur, jakie w życiu czytałam, bez żadnej przesady.
OdpowiedzUsuńDziękuję!!
UsuńI zobacz, nie musi być przemocy, nie musi być seksu, wystarczy umieć pisać i jest dobra książka.
Nigdy o niej nie słyszałam, ale zapiszę sobie tytuł ;)
OdpowiedzUsuńProszę Cię!!! nadrabiaj!
UsuńA ja czytałam już dwa razy i już myślę o kolejnym jej czytaniu.....To moja ukochana książka. A każde jej czytanie odsłania coś innego....
OdpowiedzUsuńJuż zapisałam tytuł, dziś poszukam w bibliotece!
OdpowiedzUsuńCzytałam z rok temu. Świetna lektura.
OdpowiedzUsuńA ja się totalnie zawiodłam:((( Pisałam o tym u siebie http://szafazksiazkami.blogspot.com/2016/01/2272-lasy-wiecznie-spiewaja.html
OdpowiedzUsuńO kurczę - przykro mi, ja ją polecam połowie świata
Usuń