Spożywam
posiłki, a że szkoda mi czasu TYLKO na jedzenie, to włączam jakiś program i
robię powtórki książek. Bo tylko wtedy mam gwarancję, że mnie nie zemdli od
opisu, wytrzewiania na ten przykład. W tamtym roku kupiłam w końcu „Córkę
Robrojka”. Nie ma tego tomu w mojej wiejskiej bibliotece, wiec czytałam ją jeno
raz, z dziesięć lat temu. Pamiętałam coś tam przez mgłę i pamiętałam, że mnie
nie powaliła na kolana, chociaż to jeszcze ta stara Jeżycjada, przed Kalamburką, przed moralizowaniem, przed
nieustannymi jeremiadami. Wzięłam się za powtarzanie i obiecałam sobie, że nie
będę skakać po rozdziałach a przeczytam całość. Jak to bywa z Jeżycjadą jest to książka do połknięcia w popołudnie, mi zajęła kilka
dni, bo nie zasiadam do barokowych uczt ciągnących się godzinami.
Tytuł należy do popularnego cyklu Jeżycjada.
Opowieść o Belli oraz jej ojcu, Robercie Rojku, który po niefortunnym pobycie w Łodzi wraca do Poznania i tam próbuje stworzyć swej córce ciepły dom. Jako wieloletni przyjaciel Gabrysi zostaje otoczony troskliwą opieką rodziny Borejków, a między nim a Natalią nawiązuje się coś więcej niż przyjaźń. Bella zyskuje nowych przyjaciół oraz wielbicieli (niejaki Czarek Majchrzak zwany Przeszczepem). Udane, choć pracowite wakacje Belli kończą się miłą jej sercu niespodzianką w nowej szkole, w jej klasie, znalazł się również Czarek!
Do
Poznania przybywa córka Roberta Rojka, otóż ten znany nam Robrojek, zdruzgotany
tym, że Kłamczucha go odtrąciła, złapał w trymiga żonę, urodziło im się
dziecko, żona umarła, Rojek został samotnym ojcem. Ponieważ Robrojek jest
człowiekiem kryształowym, to i dał się orżnąć wspólnikowi, wolny rynek jest
bezlitosny, Robrojek więc został w samych skarpetkach i musi szukać taniego
lokum i jakiejkolwiek pracy. W sukurs przychodzi mu kolega z Liceum
Poligraficznego i nie tylko daje mu pracę, ale również pozwala mu wyremontować
ruderę, w której może zamieszkać. Robotny Robrojek, tak czyni i sprowadza do
siebie córkę Bellę. Skojarzenia z Piękną
i Bestią jak najbardziej słuszne, bo będzie do tej bajki wiele odniesień.
Będzie Bestia, będą róże, będzie miłość. Będzie też Natalia ze swą wrażliwością
i Filipem. Równolegle po Poznaniu spaceruje Ida, zalewając słowotokiem swego
syna(w Języku Trolli dowiemy się, że
Józinek w wieku trzech lat nauczył się mówić płynnie, ale podjął decyzję o
milczeniu, ach! Gdyby w myślach też milczał, a nie snuł przemyślenia
stuletniego szowinisty).
Nie,
nie podoba mi się ta książka. Sięgając do pierwszych wspomnień, wbrew pozorom,
podobały mi się monologi Idy, były zabawne, takie swojskie. Pamiętam jak Mysza
była mała i chodziłam z Nią na spacery w wózku, też wygadywałam cuda. Dziś już
chyba bym nie umiała tak gadać, muszę mieć odbiorcę, choćby wirtualnego, który
ma możliwość odpowiedzenia. Ten wątek Belli jakoś mnie nie ruszył, bo tak
naprawdę ona jest bohaterką tej jednej książki, kiedy miałam się z nią zżyć?
Później jej występy są raczej wpadkowe. Ostatnio jej luby przydał się do
przewiezienia Borejków do Pulpy(medal, jak nic). Od Brulionu BeBe nie mieliśmy
tak epizodycznej bohaterki. A ten wątek jest taki musierowiczowski, pierwsze zakochanie i już na całe życie. A jakże.
W sumie to jest myśl, ja teraz nie wiem po co kończyłam studia. Miałabym teraz
dziesięcioro dzieci po 500 zł. Żyłabym jak król. A raczej Królowa. Ehhh
człowiek młody to i głupi.
Jestem
niezadowolona co autorka zrobiła z naprawdę fajną bohaterką jaką była Natalia.
Nie przeszkadza mi to, że chce ją spiknąć z Rojkiem, bo żal mi go. Czy pasuje
do Natali – kwestia gustu, ale nie podoba mi się, że autorka chcąc by jej
bohaterka zerwała z facetem, to robi z chłopaków potworów. Ludzie się
rozchodzą, nie tylko dlatego, że druga połówka okazała się psychopatą,
zwyrodnialcem, czy kryminalistą. Po prostu się rozchodzą, czasami po ślubie i
nie wywozi się nikogo za to na furze. A przed ślubem, też często ma się kilku
partnerów, czasami rozlatują się kilkuletnie związki, za obopólną zgodą. Nie
wiem czy autorka tego nie pamięta, czy dzieci Jej tego nie przeżywały, lub się
z tego nie zwierzały Mamie, ale dla Boga panie
Wołodyjowski. Rozumiem, że Natalia jest strachliwa, wycofana, ale nie
wyszłaby na harpię, gdyby po tym popołudniu u Rojka, gdy oboje już de facto wiedzą, że to TO, powiedziała
Filipowi – zakończmy to. Chociaż
Rojek jest jej warty. Co potwierdza moją tezę, że najlepiej jak u ludów
pierwotnych za kłaki i do jaskini, bo
myślenie, rozważanie i dywagacje nie prowadzą do niczego. Ot i co.
Pewnie
znowu wrócę do tej książki, za parę lat, jak będę robiła kolejną serię
powtórek. A mam kilka książek, które cyklicznie powtarzam. Teraz Ania Shirley
mnie nawołuje…
Bez
hejtu mi tu! Nie podobała mi się ta książka i nie wyzłośliwiam się bez sensu.
Ot zbiór wrażeń.
Ania <3. Do Ani wracam średnio co dwa lata. Kocham ten cykl <3 uwielbiam.
OdpowiedzUsuńCo do Jeżycjady to czytałam chyba jeden tom i to dawno... I chyba mnie nie porwało skoro do tej pory jeszcze do tego nie wróciłam ;)
skończę Jeżycjadę, bo chyba czas najwyższy i wracam do Avonlea <3
UsuńMnie też nie powaliła ta część zdecydowanie są lepsze.
OdpowiedzUsuńDzięki!! bo bałam się, że jestem wrednie złośliwa!
UsuńKoniecznie wróć do Ani!!!!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się marzy
UsuńWstyd się przyznać... pamiętam te książki, ale ja osobiście chyba nigdy ich nie czytałam... Za to Ani Shirley byłam zawsze wielką fanką.
OdpowiedzUsuńBo Ania jest bezbłędna!!
UsuńTe wcześniejsze tomy czytałam po kilka razy, ten jest chyba pierwszym, od którego to się skończyło.
OdpowiedzUsuńBo nie ma do czego, jak się okazało... niepotrzebnie kupowałam.
UsuńBardzo fajny blog. Przyjemnie się czyta:)
OdpowiedzUsuń