Czytając Ekspozycję to podsypiałam, to zastanawiałam się nad fenomenem
konstrukcji na zasadzie zabili go i
uciekł, ale nie ukrywałam, że zakończenie tomu pierwszego mnie
zaintrygowało. Nie oszukiwałam się i wiedziałam, że będę musiała rychło tę
powieść w swoje łapska dorwać. Zaczęłam ją czytać tydzień temu w pociągu, drogę
powrotną przespałam, a później przyplątała się zaraza stulecia, a nowa książka
Remigiusza Mroza jakoś nie przyspawała mnie do siebie. Bywa i tak. Obiecałam
koleżance z pracy tom I, może więc nie zajrzy na bloga i będzie miała
niespodziankę, jak jej od razu II przyniosę. Innymi słowy, trzeba było się
zebrać i doczytać. Usnęłam chyba ze dwa
razy. Jest postęp.
Podhalem wstrząsa seria wypadków w górach. Początkowo czarna passa wydaje się jedynie ciągiem pechowych zdarzeń, jednak śledczy ostatecznie odkrywają związek między ofiarami. Każe on sądzić, że ktoś morduje turystów na szlakach.Dochodzenie prowadzi komisarz Forst. Szybko zdaje sobie sprawę z tego, że zabójstwa powiązane są ze sprawą, nad którą pracował z Olgą Szrebską. Zaczyna tropić mordercę, zbierając okruchy informacji, które ten zdaje się z premedytacją zostawiać.Kiedy zbliża się do rozwiązania sprawy, doganiają go upiory z przeszłości. Wiktor Forst będzie musiał stawić czoła nie tylko człowiekowi, którego ściga, ale także ludziom gotowym zrobić wszystko, by go pogrążyć.
Drugi tom zaczyna się wkrótce po
zakończeniu tomu pierwszego. Spotykamy Frosta nad grobem Olgi, co mnie
zdziwiło, to iż chociaż dopiero zakończył się pogrzeb, mamy już grób, ale
faktycznie, jak zwróciła mi uwagę, że niektórzy za życia nagrobek sobie stawiają
i chociaż Olga nie wyglądała na taką, no cóż, różnie bywa, a tak chociaż mamy
ciekawą inskrypcję na nagrobku. Bestia z Giewontu nie śpi i nadal działa. Tym
razem motywowany personalną chęcią zemsty na Froście. Otóż owa Bestia zasadza
się na turystów chodzących po Tatrach i chociaż początkowo nikt nie bierze pod
uwagi morderstwa, w końcu w górach nietrudno o wypadek, to jednak nawet polskie
organy ścigania, zaczynają się niepokoić. Bestia z Giewontu chce wrobić w te
zbrodnie Frosta, który podejmuje wyzwanie i chce własnoręcznie dopaść
zwyrodnialca i wyrusza w góra. I tak proszę państwa, kolejna część pod tytułem Niezniszczalny komisarz, znów się
rozkręca.
Już w domu wczoraj się ze mnie
intensywnie śmiano, bo gdy po ceremonii smażenia pączków, zaległam w łóżku z
książką(celem dalszej rekonwalescencji), po przeczytaniu kilku stron usnęłam i
podobno kilkukrotne zaglądanie do pokoju udowadniało, że śpię. Na książce,
która mnie wciąga tak nie zasypiam. Bo z przykrością stwierdzam, że Przewieszenie mnie nie wciągnęło. Nie
pomogły znajome krajobrazy, bo tak się zdarzyło, że będąc na jednych z wakacji
w Zakopanem, spałam właśnie w pensjonacie przy Drodze na Antałówkę… Styl autora
jest niezmienny i o ile w prawniczej serii, całkiem mi odpowiada o tyle ta
seria o Froście… ujmijmy to tak – dobrze, że tylko jeszcze jeden tom.
Szczerze mówiąc, nie wiem jakim
cudem Frost został komisarzem, bo logika jego przypuszczeń, już na pierwszy
rzut oka tak się rozjeżdża, że żółtodziób by mu to wytknął. Jednak nie chcę spojlerować.
Faktycznie w porównaniu z Ekspozycją dzieje się mniej, ale opisane
to jest wydmuchanym językiem, bohaterowie są schematyczni, a zakończenie – tym razem
– zamiast mnie wgnieść w fotel, po prostu mnie… nie wiem jak to nazwać…
zdegustowało? Od dziesięciu lat nie przepadam za takimi rozwiązaniami. Nie wiem
czy to się zmieni.
Tym razem zdecydowanie, nie
trafiła ta książka w mój gust… Muszę dla odmiany nadgryźć coś dobrego i mocnego
bo inaczej nigdy nie wyjdę z chorobowego marazmu.
Chyba miałaś na myśli "rozdmuchany język", jak już, ale może to jakaś galicyjska nowomowa...
OdpowiedzUsuńzaiste, jest to galicyjska nowomowa. Nawiązująca do wydmuszki, lub do wydmuchiwania różnych rzeczy
UsuńMnie tam wydychanie się tylko z wydychanym powietrzem i alkoholem kojarzy ;) Nie, żebym coś sugerowała.
UsuńE to ja mam więcej skojarzeń.
UsuńI nic nie wydycham, przez ten antybiotyk ;)
Wreszcie ktoś napisał prawdę o książkach Mroza - mam wrażenie, że cała blogosfera wielbi tego 'ał-tora' i mało kto zdobywa się, by opublikować recenzję negatywną.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje wrażenia o książce - jest nudna, styl drażni. Sensacja bardzo niskich lotów.
beeto
Nie ma prawdy absolutnej ;) ot moje odczucia, no ciężko się czyta, ale to moje zdanie ;)
UsuńMnie się dobrze czyta książki Mroza, czy to z prawniczego cyklu czy z jakiegokolwiek innego. Fajna dawka rozrywki na dwa wieczory i całkiem sporo emocji. Nie jest to ambitna literatura, ale świetnie się przy niej bawię. :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie bardziej podoba mi się seria o Chyłce ;)
UsuńJa mam podobne zdanie, jak Ania. Mnie książki Mroza relaksują;)
Usuńa ja się mega cieszę, że Wam się podobają :D
UsuńJestem ciekawa co tym razem Mróz wykombinował. Za mną tylko "Ekspozycja", ale nie jestem jeszcze przekonana do stylu autora.
OdpowiedzUsuńTo może seria prawnicza? Moim zdaniem milsza w czytaniu ;)
UsuńNie czytałam żadnej z książek Mroza, ale fragmenty z radia o 11.30 zachęcają do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie słucham nic i nawet nie wiedziałam, że go puszczają...
UsuńPierwsza negatywna recenzja :D Fakt, "Ekspozycja" jest gorsza niż Kasacja, którą ogromnie polecam, chociażby przez bohaterów :D Forst aż tak bardzo nie przypadł mi do gustu, chociaz też czytało mi się bardzo przyjemnie :D I nie zgadzam się, że wszyscy sie nim zachwycają. Każdy ma prawo powiedzieć co sądzi :P Plus, chętnie sie przekonam czy mi się będzie podobało "przewieszenie" czy raczej dołączę do Twojego klubu na nie :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj nie każdy. Mnie już się kilka razy oberwało. Mam nadzieję, że Tobie "Przewieszenie" się spodoba, wole, żeby dobrze czytało Ci się ksiązkę, niż żeby wyszło na moje ;)
Usuń