Trwa wojna, zniewoleni mieszkańcy Warszawyżyją w cieniu łapanek i ulicznych egzekucji.Gruzy pozostałe po kampanii wrześniowej,wszechobecne cierpienie i strachto nie najlepsza sceneria dla miłości.
Jednak właśnie wtedy krzyżują się drogiBasi i Krzysztofa.
Dziewiętnastoletnia dziewczyna i piękny poeta.Trochę nieśmiali, odrobinę zagubieni, bardzo zakochani.Ponad czarną otchłanią okupacji,w czasach najtrudniejszych wyborów,rozkwita niezwykła miłość, biała magia.
Dziś miał być stos, ale chciałam
jednak na gorąco opowiedzieć Wam o książce, na którą długo miałam ochotę, długo
nie mogłam jej zdobyć, ale w końcu udało się i przeczytanie jej zajęło mi mniej
niż 24 godziny… a czytałam w każdej wolnej sekundzie.
Znam Katarzynę Zyskowską-Ignaciak z
dwóch książek. „Upalne lato Marianny” i „Upalne lato Kaliny”, obie cudowne,
klimatyczne, w swoim czasie uwiodły mnie i znalazły się nawet w rankingu
najlepszych książek roku 2013. Nie czytałam niestety żadnej współczesnej
powieści autorki, a słyszałam też same zachwyty, więc pewnie się to zmieni.
Oczekiwałam po tej powieści wiele, chociaż czy w roku siedemdziesiątej rocznicy
wybuchu Powstania można przeczytać coś nowego, coś co nas poruszy jeszcze
bardziej?
„Ty jesteś moje imię” to
zbeletryzowane losy Basi z Drapczyńskich Baczyńskiej i jej męża, poety Polski
Walczącej, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Autorka wybierając taką formę
opowiedzenia tej historii, mogła zapełnić białe plamy na mapie ich losów. Książka
zaczyna się w sierpniu `44 roku, gdy ukrywająca się w piwnicach z rodzicami
Basia, podczas szalejącego dookoła Powstania, zamartwia się o męża. Nie może
poradzić sobie z tym lękiem, bezradnością. Dodatkowo odmienny stan, dokłada jej
zmartwień. Ucieka we wspomnienia, do pewnego zimowego dnia, gdy na wykładzie z
logiki poznała Krzysia, poetę, którego wiersze czytała już wcześniej i była pod
ich ogromnym wrażeniem. Ich spotkanie było typowym „gromem z jasnego nieba”,
przeskoczyła iskra, zadziałała chemia. Dwie wrażliwe istoty spotkały się w
mrozie okupowanej Warszawy i świat się zatrzymał. Oboje doświadczyli
iluminacji, że oto znaleźli swoją drugą połowę, androgyne. Pokrewieństwo dusz.
Obie rodziny młodych, chociaż różne od
siebie zgadzały się, że pomysł ślubu, niemalże tuż po poznaniu nie jest
najlepszy. Najbardziej sprzeciwiała się matka Krzysztofa, która swojego
jedynaka darzyła toksyczną, wręcz destrukcyjną miłością.
Warszawa pogrążona jest w mroku
okupacji, a jej ulicami podążają Basia i Krzyś, zapatrzeni w siebie,
zakochani. Oboje nadwrażliwi mają świadomość
niepewności jutra, dlatego spieszą się kochać, spieszą się żyć… Nad ich codziennością wisi żelazna pieść
niepewności i lęku, która oddala się tylko gdy są razem, wtedy doświadczają poczucia
nieśmiertelności.
My wiemy jaki finał ma ta historia.
Los Basi i Krzysia nie jest ewenementem, jest raczej smutną normalnością tamtych czasów, a jednak
Zyskowska-Ignaciak tchnęła w posągowego Krzysia i jego żonę nowe życie. Po pierwsze historia
koncentruje się na Basi, na tej zapomnianej, pomijanej Basi, która była muzą
poety i rywalką jego matki. Basia, którą przedstawia nam autorka jest
fantastyczną kobietą, córką swojego pokolenia, ludzi niezłomnych, wychowanych
do wolności. Basia jest nieśmiała, wycofana, ma problemy z nawiązywaniem
znajomości, ale przy Krzysiu rozkwita, on wydobywa z niej pasję, odwagę,
dzielność. Nieśmiałą Basia dla męża jest w stanie toczyć boje o jego poezję.
Jednak nawet miłość do Krzysia nie jest w stanie znieść obecności matki
Krzysztofa. Chociaż nie… problem relacji synowa-teściowa oraz syn-matka, jest
ważnym problemem, w tej książce, no może w jej fragmencie. Autorka pokazuje jak
bardzo zafiksowana na punkcie syna była Stefania Baczyńska, jak bardzo jej
miłość jest toksyczna, momentami chora.
We wszystkich testach o K.K Baczyńskim, przynajmniej między wersami
można było przeczytać o tym jak problemogenna była matka poety, ale to
Zyskowska-Ignaciak decyduje się wyłożyć kawę na ławę.
Jak wspominałam, miałam ogromne
oczekiwania co do tej książki, ale odrobinę się zawiodłam. Moim zdaniem jest
nierówna. Faktycznie, początek i okres tuż po ślubie Baczyńskich jest
fantastyczny, przepełniony emocjami, później robi się jałowo, miejscami
nudnawo, później znów robi się ciekawie, a później znowu akcja robi się
przydługa. Nie posądzajcie mnie o znieczulicę, to nie jest tak, ale gdy czyta
się ileś książek o wojnie, o okupacji i gdy rynek jest zalewany takimi
książkami, to aby przyciągnąć uwagę czytelnika naprawdę trzeba czegoś
wyjątkowego. Czegoś, czego mi zabrakło, abym mogła książkę nazwać idealną.
Znamienne jest również to, że się nie popłakałam.
Reasumując, uważam że książka jest
naprawdę ciekawa, chociaż nierówna, o wiele bardziej podobały mi się poprzednie
powieści autorki. Czytało mi się ją szybko, byłam żywo zainteresowana fabułą,
chociaż znałam zakończenie… niepokoiła mnie interpretacja niektórych faktów z
życia poety, ale w końcu to zbeletryzowana biografia a więc musi być jakaś licentia poetica. Nie żałuję jakoś
strasznie pieniędzy wydanych na książkę, wcale nie żałuję czasu poświęconego na
lekturę. Czy polecam? Raczej tak, miewa naprawdę fantastyczne momenty
Czekam z niecierpliwością na recenzję „Ty jesteś moje imię”, i teraz wiem, że było warto, ponieważ chyba jako jedna z niewielu osób w blogosferze nie opiewasz nad w zachwytach nad tą książką, tylko otwarcie wspominasz o wszelkich twoim zdaniem ''zgrzytach'', a to dla mnie niezwykle cenne.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka jest nierówna, mimo to i tak chce ją poznać, bo ostatnio czytałam powieść oscylującą w podobnych, wojennych i około-wojennych klimatach i mam ochotę na więcej.
Albo całkowicie szczerze, albo wcale. Nie uważam, że mój tekst jest prawdziwszy, ani że książka jest złą... po prostu szczerze musiałam o pewnych rzeczach, które mniej mi się podobały napisać. Klimaty wojenne ostatnio widzę rządzą, a ja ciągle sobie obiecuję, że kupię trzeci tom Czasu honoru
UsuńAleż szybko przeczytałaś książkę :) Chciałabym zapoznać i ja się z jej treścią.
OdpowiedzUsuńakurat mogłam zarwać noc i dzień, ale płacę za to niewyspaniem ;p
UsuńTakie historie mają jakąs magię bo wydają się takie nierealne a przecież zdarzały się w tych okrutnych czasach. Z przyjemnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Sam Edelman napisał książkę o dużo mówiącym tytule "I była miłość w getcie", i była też miłość na wojnie, chociaż to się wydaje surrealistyczne
UsuńCieszę się, że ktoś ma takie odczucia, jak ja. W blogosferze zachwytów nad tą pozycją było mnóstwo, bałam się, że się zawiodę i nie pomyliłam się...
OdpowiedzUsuńKsiążka jest dobra, autorka ma świetny styl, ale... no właśnie... Czy to fakt, że nic opisanego w tej książce nie było dla mnie nowością, czy może, jak piszesz - nierówność prowadzenia bohaterów? Nie wiem. Niedosyt jednak jest, a szkoda, bo wiele sobie obiecywałam po tej zbeletryzowanej historii miłości Baczyńskich.
Ciekawi mnie jedno zdanie w Twojej recenzji - "niepokoiła mnie interpretacja niektórych faktów z życia poety" - mogłabyś rozwinąć...? ;)
Pozdrawiam,
Laura
Zacznę od końca, mianowicie od interpretacji faktów, chodziło mi o matkę poety oraz o małżeństwo ich rodziców. Miałam chwilę zawahania gdy pisałam to zdanie, bo primo - nie jestem specjalistką od życiorysu KK Baczyńskiego, secundo, te informacje padają z ust syna(w książce), co może być postrzegane, jako subiektywną wersję, okrojoną, którą Krzyś znał, z drugiej strony autorka nie prostuje wersji którą Krzyś opowiada Basi, więc czytelnik zostaje z wersją, że to była wredna teściowa, bo nie miała udanego małżeństwa, a małżeństwo nie było udane, absolutnie nie z jej winy.
UsuńPoczucie niedosytu niestety jest ;/ też wiele sobie obiecywałam, ale niestety. No nie można mieć samych zachwytów ;)
Książka zdecydowanie dla mnie. Fabuła mnie bardzo zainteresowała.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
To teraz będę czekała na opinie, mam nadzieję, że Ty się nie zawiedziesz.
UsuńJa jestem tą książką zachwycona :)
OdpowiedzUsuńBo gusta są zdecydowanie różne :P
UsuńKsiążkę przeglądałam już w wakacje w księgarni i miałam na nią chrapkę. W międzyczasie przeczytałam kilka innych książek Autorki (te z tłem historycznym są dużo lepsze niż współczesne) i nabrałam obawy przed rozczarowaniem. Twój wpis tylko mnie w tym utwierdził...Przestałam się spieszyć do tej książki...
OdpowiedzUsuńja żałuję, że nie czytałam więcej sceptycznych recenzji, wtedy nie byłabym tak napalona
Usuń